Apple Watch

W ostatnich latach Apple przyzwyczaiło nas do tego, że na ich nowe produkty nie trzeba było długo czekać od momentu prezentacji. Zazwyczaj w ciągu 1–2 tygodni trafiały do sklepów. Apple Watch pobił pod tym względem wszelkie rekordy. Został pierwszy raz pokazany na konferencji Apple we wrześniu 2014, do klientów dotarł zaś dokładnie po 7 miesiącach i 15 dniach. Premiera odbyła się w zaledwie 9 krajach, z czego w Europie jedynie w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Zamówienia online można było składać jak zazwyczaj – 2 tygodnie wcześniej. Ogromne zainteresowanie spowodowało jednak, że po kilkunastu minutach daty dostaw były już wyznaczane na czerwiec.

Już podczas wrześniowej prezentacji wiedziałem, że go kupię. Do marca nie byłem jednak pewien, na który model się zdecyduję, gdyż nie były znane ceny poszczególnych kolekcji. Wiedziałem, że chcę kopertę w rozmiarze 42 mm, jednakże do samego końca wahałem się pomiędzy wersją aluminiową a stalową. Ostatecznie, podobnie jak większość znajomych, wybrałem srebrną wersję Sport w rozmiarze 42 mm z opaską w kolorze białym. Wydaje się ona najrozsądniejszym wyborem, aby sprawdzić, w jakim stopniu Apple Watch sprawdzi się na co dzień i czy po miesiącu nie wyląduje w szufladzie. Wersja sportowa ma dokładnie takie same funkcje jak nawet najdroższe złote modele. Ostatnie testy pokazały również, że aluminiowa koperta jest bardziej odporna na zarysowania niż stalowa, a brak szafirowego szkła skutkuje większą jasnością wyświetlacza. Tak sobie teraz tłumaczę słuszność swojego wyboru. Być może za kilka miesięcy lub przy kolejnej generacji zdecyduję się na upgrade do bardziej ekskluzywnej wersji.

Zamówienia do Polski nie były możliwe, dlatego złożyłem je poprzez niemiecki Apple Online Store na adres znajomego w Berlinie. Choć były to pierwsze minuty po otwarciu preorderów, to dostawa mojego egzemplarza miała odbyć się w dniach 12–26 maja. Bardzo się ucieszyłem, gdy 22 kwietnia wieczorem zostałem miło zaskoczony obciążeniem mojej karty. To chyba jedna z nielicznych sytuacji w życiu, gdy człowiek cieszy się, że ktoś w końcu zabrał jego pieniądze. Wkrótce otrzymałem maila z informacją, że paczka została nadana i będzie doręczona w dniu światowej premiery. Nie pozostało mi nic innego, jak zaplanować wyjazd do Berlina.

W dniu premiery potwierdziły się też wcześniejsze informacje, że do czerwca Apple Watche nie będą sprzedawane w stacjonarnych sklepach Apple. Obecnie jedynym miejscem w całych Niemczech, gdzie można zakupić zegarek Apple od ręki, jest ekskluzywny butik The Corner. Znajduje się on w Berlinie niedaleko bramy Brandenburskiej. Codziennie ustawia się pod nim kolejka kupujących. Dostępność Apple Watcha jest dość ograniczona, a dopiero po odstaniu kilku godzin klienci w środku dowiadują się jakie wersje można zakupić w danym dniu.

Po drodze do Berlina zaskoczyła mnie wiadomość od znajomego – „Paczka dotarła, ale ile Ty zamówiłeś tych zegarków?”. Na miejscu okazało się, że wersja Sport zapakowana jest w całkiem spore podłużne pudełko. Po jego otwarciu w środku znajduje się plastikowy futerał z zegarkiem rozłożonym wzdłuż. Jego wygląd kojarzy mi się z białymi plastikowymi MacBookami. Pod nim znalazła się obwoluta z krótkimi instrukcjami obsługi oraz dodatkową krótszą częścią opaski. Pod tym wszystkim jest jeszcze 2-metrowy kabel USB z końcówką magnetyczną służącą do ładowania indukcyjnego oraz standardowa jednoamperowa ładowarka znana dobrze użytkownikom iPhone’ów. Jako fan marki byłem trochę zawiedziony, gdyż nie znalazłem tam naklejek w kształcie jabłuszek.

6U9C2997

6U9C3010

Po otwarciu plastikowego pudełka pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, było to, że zaszła pomyłka i przysłali mniejszą wersję zegarka. Na żywo Apple Watch wydaje się znacznie mniejszy i zgrabniejszy niż na zdjęciach czy filmach. Mój 42-milimetrowy egzemplarz przymierzany był w ostatnim tygodniu przez kilka znajomych kobiet, które stwierdziły, że taki rozmiar by im odpowiadał. Obawiałem się też, że wersja aluminiowa będzie sprawiała wrażenie tandetnej. Na szczęście jest w porządku, pod względem wykończenia przypomina iPhone’a. Zegarek okazał się też bardzo lekki, jego koperta waży zaledwie 30 gramów. Dla porównania stalowa jest już znacznie cięższa – 50 gramów. Pasek w wersji Sport jest wykonany z fluoroelastomeru – kauczukowego materiału bardzo przyjemnego w dotyku. Myślę, że będzie trwalszy niż ostatnie silikonowe etui od Apple na iPhone’a 6. Co prawda, mój, w kolorze białym, dość łatwo się brudzi, ale nie miałem do tej pory najmniejszego problemu z jego czyszczeniem.

6U9C3012

6U9C3017

6U9C3022

6U9C3028

Zakup tego zegarka nie ma kompletnie sensu, jeśli nie posiada się iPhone’a, gdyż nie jest to urządzenie samodzielne. Podczas pierwszego uruchomienia konieczne jest jego sparowanie z iPhone’em. Służy do tego aplikacja Apple Watch, która pojawiła się wraz z aktualizacją do iOS 8.2.
Procedura wstępnej konfiguracji i synchronizacji trwa kilka minut. Po jej zakończeniu we wspomnianej aplikacji pojawia się zakładka z opcjami służącymi do zarządzania zegarkiem oraz zakładka Polecane, w której można pobierać aplikacje kompatybilne z Apple Watchem.
Po synchronizacji ustawienia powiadomień w zegarku są odzwierciedleniem tych z iPhone’a. Jednak w aplikacji konfiguracyjnej w wygodny sposób można określić, które z nich chcemy otrzymywać na zegarku. Na etapie wstępnej konfiguracji pojawia się ważne pytanie z punktu widzenia osób leworęcznych – na której ręce i w jakiej pozycji zegarek będzie noszony. Odpowiednia opcja obraca w takim przypadku ekran do góry nogami. Możliwe jest także zamienienie części paska miejscami, aby zapięcie było we właściwą stronę.

Niedługo po pierwszym uruchomieniu Apple Watcha otrzymałem od Apple maila. Było to potwierdzenie dodania nowego urządzenia do mojego konta iCloud, a zarazem zaproszenie na osobisty trening do jednego z niemieckich Apple Store’ów. Potraktowałem to jako spam. Szybko jednak zrozumiałem, że to zaproszenie jest istotnym elementem sprzedaży tego urządzenia.
Zazwyczaj instrukcja obsługi to coś, po co sięgam w ostateczności. Nie potrzebowałem korzystać z niej przy odkrywaniu innych urządzeń Apple, które miałem do tej pory. Zawsze błyskawicznie przyswajałem podstawowe funkcje. Z takim nastawieniem zaczynałem moje obcowanie z Apple Watchem. Wstyd się przyznać, ale w pierwszym kontakcie poczułem się nieco zagubiony. Opanowanie jego obsługi zajęło mi sporą część dnia. Natomiast odkrycie i zrozumienie wszystkich gestów wymagało już zapoznania się z poradnikiem na stronie Apple.

6U9C3058

Najważniejszym elementem Apple Watcha jest jego wyświetlacz. Apple po raz pierwszy zastosowało ekran OLED. Oczywiście jest to ekran o rozdzielczości Retina i sprawia świetne wrażenie. Ma bardzo dobry kontrast i czerń. Kąty wyświetlania są bliskie 180 stopniom – patrząc od boku, nie zaobserwowałem zjawiska przygasania ani zmiany kolorów. Nawet na zewnątrz przy dużym nasłonecznieniu sprawdza się on wyśmienicie i wszystko pozostaje czytelne.
Jeśli chodzi o fizyczne przyciski, to zegarek od Apple posiada takie dwa. Jeden płaski, przypominający przycisk Power w iPhonie. Pełni on w zasadzie tylko jedną funkcję – pozwala uzyskać dostęp do ulubionych kontaktów, a przy jego dłuższym przytrzymaniu można wyłączyć zegarek, przełączyć go w tryb rezerwy, jak również zablokować go. Drugim przyciskiem jest koronka, która służy do przewijania, a w niektórych miejscach zoomowania treści na ekranie. Z kolei jej przyciśnięcie jest odpowiednikiem Home w iPhonie. Najpierw zapala ona ekran, kolejne jego naciśnięcie powoduje wywołanie ekranu wyboru aplikacji. Dwukrotne szybkie kliknięcie przełącza między ostatnio otwartymi aplikacjami. Z kolei dłuższe przytrzymanie, analogicznie jak w iPhonie, wywołuje Siri.

Zegarek, podobnie jak wszystkie mobilne urządzenia marki Apple, ma ekran multitouch. Nowością jest technologia Force Touch, czyli wykrywanie siły nacisku na ekran. Dzięki niej powstał nowy gest przyciśnięcia ekranu. Osoby, które nie wiedzą o jego istnieniu, chcąc kliknąć coś na ekranie, bardzo często wywołują go przypadkowo, zamiast zwykłego tapnięcia. Inna sprawa, że w większości aplikacji nie wywołuje on żadnej akcji. Jest zaledwie kilka miejsc, w których możemy z niego skorzystać. Moim zdaniem jest to trochę niejasne. System Watch OS powinnien zasygnalizować, kiedy pod tym gestem kryje się jakieś działanie. Myślę też, że mogliby się obyć i bez Force Toucha, a dłuższe przytrzymanie palca na ekranie mogłoby wyzwalać tę samą akcję. Kolejną ciekawą nowością jest Taptic Engine, czyli technologia, którą można trochę porównać do wibracji. Jednakże jest to coś odrobinę innego. Apple Watch nie wibruje, on informuje o powiadomieniach dyskretnie pukając w dłoń.

6U9C3112-horizontal

Głównym widokiem na Apple Watchu jest tarcza zegara. Z tego miejsca każdorazowo rozpoczynamy obsługę. Gdy wykonamy gest ściągnięcia ekranu do dołu, spod górnej krawędzi podobnie jak na urządzeniach z iOS-em wysuwa się obszar powiadomień. Nowe powiadomienia są sygnalizowane poprzez małą czerwoną kropkę na ekranie tarczy zegara. Ciekawostką jest to, że w tym widoku Apple pomyślało o przycisku, którym możemy wyczyścić wszystkie powiadomienia naraz. Dostęp do niego uzyskuje się poprzez wspomniany Force Touch. Mam nadzieję, że podobna opcja czyszcząca wszystkie powiadomienia znajdzie się również w kolejnym iOS-ie. Warto wspomnieć, że wszystkie powiadomienia usunięte na zegarku znikają także z iPhone’a.

apple_watch

Z kolei pod dolną krawędzią ekranu na widoku tarczy zegara znajduje się coś nowego, czyli Glances. W polskiej wersji aplikacji konfiguracyjnej zostało to przetłumaczone jako Skróty. Jest to zestaw kart przypominających widżety, które pozwalają na szybką interakcję z aplikacjami. Tłumaczenie Skróty jest w tym przypadku bardzo trafne. Nawigujemy po nich, przesuwając palcem w lewą i prawą stronę jak między ekranami aplikacji w iPhonie. Pierwsza z nich przypomina centrum sterowania, a reszta podobnie jak widżety na iOS jest dostarczana przez zainstalowane aplikacje. Po kilku dniach pozbyłem się większości z nich, a zostawiłem tylko te, z których rzeczywiście będę korzystał.
Po naciśnięciu koronki jesteśmy przenoszeni do makiety z ikonkami wszystkich zainstalowanych aplikacji. Pomimo małego rozmiaru ikon wybranie interesującej aplikacji nie sprawia mi większego kłopotu, o ile robię to, siedząc. Z kolei podczas ruchu jest to już bardzo utrudnione i Skróty doskonale spełniają swoje zadanie. Niestety nie wszyscy developerzy zaimplementowali wsparcie dla nich w swoich zegarowych aplikacjach. Pozbawiona jest tego aplikacja Runkeeper, do której obsługi bardzo przydałby się odpowiedni widżet.

Wśród aplikacji dostarczonych przez producenta najciekawsza według mnie jest aplikacja Maps. Po wyznaczeniu trasy, spoglądając na zegarek, mamy podgląd na następny manewr. W momencie gdy dotrzemy do miejsca, w którym powinniśmy skręcić, zegarek powiadamia nas o tym odpowiednim puknięciem, nieco odmiennym dla skrętu w lewą i prawą stronę.

apple_watch_2

Dla większości osób interesującą kwestią jest czas pracy na baterii. Właściwie przez prawie dwa tygodnie tylko pierwszego dnia podczas intensywnej zabawy udało mi się go rozładować całkowicie. Zazwyczaj gdy odkładam zegarek na ładowarce w celu naładowania, pozostaje mu od 20 do 40% baterii. Nie zaobserwowałem również zwiększonego zużycia baterii w iPhonie, pomimo ciągłego połączenia Bluetooth pomiędzy nim a zegarkiem. Ważne jest też to, że nawet po kompletnym rozładowaniu zegarka poprzez ponad 2 dni wciąż będzie wyświetlać aktualną godzinę, czyli spełniać swoją podstawową funkcję.

Kolejnym ważnym aspektem dla polskiego użytkownika jest kwestia wsparcia języka polskiego. Apple Watch w chwili obecnej nie posiada nawet menu w naszym języku. We wszystkich aplikacjach, gdy zachodzi potrzeba wprowadzenia jakiejkolwiek treści, to jest to możliwe tylko poprzez dyktowanie po angielsku. Istnieje od tego tylko jeden wyjątek, a mianowicie aplikacja Messages. iPhone zapamiętuje język klawiatury dla każdej konwersacji. Dzięki temu dla kontaktów, z którymi miała miejsce wcześniejsza komunikacja na iPhonie w języku polskim, możliwe jest dyktowanie odpowiedzi na Apple Watchu po polsku i działa to bardzo dobrze. Niestety przy próbie wysłania wiadomości do kontaktu, z którym nie prowadzono wcześniej korespondencji, domyślnym językiem dyktowania jest język angielski. Myślę, że Apple Watch nie zostanie wprowadzony na polski rynek, zanim nie otrzymamy polskiej Siri. Po cichu liczę, że zostanie to zapowiedziane już podczas najbliższego czerwcowego WWDC. Myślę też, że wprowadzenie Apple Watcha na rynek wpłynie na poprawę rozpoznawania mowy we wszystkich językach.

Na chwilę obecną Apple Watch jest czymś w rodzaju pilota do iPhone’a. Na jego małym ekraniku wyświetlane są powiadomienia. Na część z nich można w szybki sposób zareagować, np. zarchiwizować maila czy krótko odpowiedzieć. Przemieszczając się po mieście w słuchawkach, doceniam bardzo możliwość podejrzenia treści otrzymanej wiadomości, czy też wyboru muzyki do odtwarzania bez wyciągania telefonu z kieszeni. Spacerując w deszczu, zawsze myślałem o takim właśnie urządzeniu.
Apple Watch sprawdza się również doskonale jako zestaw głośnomówiący, który mam zawsze ze sobą. Funkcja ta najbardziej sprawdza się w sytuacjach, w których mam zajęte ręce. Mikrofon na tyle dobrze zbiera dźwięk, że rozmówcy nie słyszą różnicy, czy trzymam zegarek przed sobą, czy mam rękę swobodnie opuszczoną wzdłuż ciała.
Patrząc na powyższe i możliwość głosowego odpowiadania na wiadomości, mogłoby się wydawać, że korzystanie z zegarka w samochodzie jest bezpieczniejsze niż z telefonu. Niestety tylko do czasu, gdy użytkownik poza obsługą głosową nie zechce czegoś na nim wyklikać. Korzystanie z iPhone’a, nie licząc modelu 6 Plus, zazwyczaj absorbuje tylko jedną rękę. Na zegarku nawet do uruchomienia Siri konieczne jest użycie drugiej ręki w celu przyciśnięcia koronki. Podczas jazdy samochodem, chcąc kliknąć cokolwiek prawą ręką, lewą starałem się utrzymać nieruchomo, trzymając kierownicę z łokciem opartym o szybę. W rezultacie bardzo ograniczałoby to ewentualną szybką reakcję na zdarzenia drogowe. Jeszcze trudniejsza jest jego obsługa podczas jazdy rowerem i może skończyć się boleśnie.

Oczywiste jest to, że z czasem będzie coraz więcej zastosowań dla Apple Watcha. Jest to najbardziej osobiste urządzenie wyprodukowane przez Apple i nie rozstaję się z nim nawet na chwilę w ciągu całego dnia. Pojawia się tutaj pewne „zagrożenie”. Jeśli telefon przez wiele osób nazywany jest smyczą, to zegarek od Apple jest ciężkim łańcuchem z żelazną kulą. Kiedy się go nosi, nie ma szans, aby chociaż na chwilę oderwać się od tego wszystkiego, co nas rozprasza. Na iPhonie otrzymywałem dziesiątki powiadomień i większości z nich nie zauważałem. Raz na jakiś czas robiłem przegląd tego, co przyszło. Z Apple Watchem na ręce każdorazowo natychmiast otrzymuję kuksańca od mojego wirtualnego asystenta, który mówi do mnie: „Kolego, mam dla Ciebie coś nowego”. Dlatego przede wszystkim konieczne jest zrobienie porządku w powiadomieniach i zostawienie tylko tych najważniejszych.
Inna sprawa, że tylko użytkownik Apple Watch wie o tym, że coś do niego przyszło. To dyskretne pukanie w dłoń jest jak szeptanie sekretarki do ucha podczas spotkania, że nastąpiły jakieś ważne okoliczności. Chwilami jest to trochę przerażające. Nawet w trakcie rozmowy z kimś nasz wzrok i myśli są przenoszone na nadgarstek. Do tej pory nie zdarzało mi się korzystać na iPhonie z trybu „nie przeszkadzać”. W zupełności wystarczało mi jedynie wyciszenie dźwięków. W zeszłym tygodniu, kiedy byłem na spotkaniu towarzyskim, pomimo wyciszenia dźwięków w zegarku kolejne przychodzące powiadomienia zaczęły mnie samego irytować. Po raz pierwszy świadomie włączyłem ten tryb.

W chwili obecnej Apple Watch jest postrzegany jako produkt dla gadżeciarzy. Apple wyraźnie stara się, aby stał się produktem popkulturowym, elementem mody. Nie jest to jednak zbyt przekonujące. Większość moich znajomych, którzy są fanami iPhone’ów i zmieniają je co roku na najnowsze model, nie czuje potrzeby posiadania Apple Watcha. Nie są w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego miałby im on zaoferować. Jest to „zaledwie mały wibrujący przedmiot informujący o powiadomieniach, za całkiem niemałą kasę”. Wiele osób przygląda się temu, jak rozwijają się na niego aplikacje, które być może zdołają ich przekonać do zakupu kolejnej generacji. Często z ich strony pada trudne pytanie: „Czy warto wydać te 449 euro lub więcej na taki produkt?”. Ma on z pewnością duży potencjał, ale według mnie jeszcze sporo pracy ze strony Apple oraz developerów zewnętrznych aplikacji, aby stał się tzw. must have! Na ten moment jest to niestety tylko gadżet. iPhone w stosunkowo niewiele wyższej cenie jest przede wszystkim produktem samodzielnym, oferującym ogrom funkcji i zastosowań. Apple Watch to tylko przeniesienie na nadgarstek niewielkiej części z nich.

6U9C3146-cover

Tekst ukazał się pierwotnie w majowym numerze Mój Mac Magazyn. Szczerze zachęcam Was do zapisania się do newslettera, a także do pobrania dedykowanej aplikacji na iPhone i iPada, która jest dostępna od kilku dni w App Store.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*