Czy NFC = iPayments ?

Mam już dość plotek na temat wyglądu, czy specyfikacji technicznej następnego iPhone’a. Na chwilę obecną bardziej mnie interesuje czym poza nowym wyglądem Apple mnie przekona do jego zakupu.

Najbardziej obiecująco zapowiada się rzekome wprowadzenie układu obsługującego łączność NFC. Mogłoby się wydawać, że to przecież nic takiego, bo ta technologia od dawna jest stosowana w urządzeniach konkurencji, ale ja przewiduję, że to właśnie nowa usługa oparta na NFC będzie tą wielką rewolucją, której wszyscy oczekujemy. Myślę również, że Apple nie bez powodu nie wprowadziło tego rozwiązania wcześniej, gdyż pracują nad czymś większym. Oczywistym jest przecież, że stosowanie NFC do przesyłania danych czy parowania urządzeń nie jest niczym innowacyjnym i nie wnosi więcej w tym zakresie niż Bluetooth, od dawna dostępny we wszystkich urządzeniach Apple. Skoro Apple do tej pory nie zdecydowało się na wprowadzenie NFC, oznaczać to może tylko, że nie chciało powielać dostępnej już funkcji.

Jestem przekonany, że tym nad czym Apple pracowało i co spowodowało ostatecznie rzekome umieszczenie w iPhonie NFC jest tzw. „iPayments”, czyli ich własny system płatności. Dostrzegam wielki potencjał w płatnościach zbliżeniowych, które także można było zobaczyć u konkurencji, jednak nikt nie zrobił tego dobrze. Dotychczas płatności poprzez NFC wymagały wymiany u operatora karty SIM na taką, która zawierała w sobie wirtualną kartę prepaidową np. MasterCard (Orange Cash). Karty te były wydawane przez bank, z którym operator komórkowy miał umowę, a płatności były możliwe po uprzednim doładowaniu przelewem ich kont. Związane z tym niedogodności, a dodatkowo kwestie bezpieczeństwa i strach przed utratą pieniędzy czynią to rozwiązanie raczej niszowym.

Apple natomiast ma w rękach wszystkie karty, aby zrobić to znacznie lepiej. Dlaczego?

– Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, obecnie w iTunes jest 800 milionów aktywnych kont i większość z nich jest już powiązana z kartami kredytowymi. Daje to ogromną bazę potencjalnych użytkowników iPayments.

– Apple jest w stanie wyeliminować największą przeszkodę przed płatnościami zbliżeniowymi, czyli ludzki strach. Posiadanie zabezpieczenia w postaci TouchID sprawi, że nikt poza właścicielem telefonu nie będzie w stanie nim zapłacić. Z tego wynika, że płacenie iPhonem może być bezpieczniejsze niż używanie fizycznych kart płatniczych wydawanych przez banki.

– Ostatnio było głośno o tym, że prowadzone są na temat iPayments rozmowy z Visą, MasterCard oraz American Express. Oznacza to, że jeśli Apple doszłoby do porozumienia z największymi graczami, byliby w stanie razem stworzyć system, który pozwoliłby korzystać z iPhone’a jak karty płatniczej.

Płacąc w sklepie iPhonem terminal traktowałby go jak zwykłą kartę płatniczą.

Skupmy się na ostatnim punkcie. Apple jako pośrednik oferowałby każdemu użytkownikowi swojego ekosystemu, który ma w iTunes zarejestrowana kartę kredytową, jej alias w postaci wirtualnej karty np. Visa, przeznaczony tylko do współpracy z iPhonem. Płacąc w sklepie iPhonem terminal traktowałby go jak zwykłą kartę płatniczą. Nie byłyby wymagane żadne dodatkowe urządzenia po stronie sprzedawców. Użytkownik dokonując płatności przykładałby palec do TouchID i tym potwierdzał swoją tożsamość. Kwota transakcji poprzez konto iTunes obciążałaby jego fizyczną kartę kredytową. Kwestia prowizji rozgrywałaby się pomiędzy Visą a sklepem, Apple za pośrednictwo otrzymywałoby jakąś jej część. Partnerstwo największych graczy z segmentu płatności kartowej jest dla Apple niezbędne, gdyż operatorzy terminali płatniczych na całym świecie to właśnie z nimi współpracują. Samo Apple nie byłoby w stanie wymóc na punktach sprzedaży wymiany wszystkich terminali i instalacji takich obsługujących ich system.

Dla użytkownika byłoby to o tyle wygodne, że nie musiałby nosić ze sobą kart płatniczych, nie miałoby też znaczenia w jakim banku została wydana jego fizyczna karta. Nie wymagałoby to żadnych specjalnych kart SIM czy uprzedniego doładowywania konta do płatności. Dodatkowym zabezpieczeniem, poza TouchID dla wszystkich stron jest sama struktura ekosystemu Apple, który jest zamknięty i w przeciwieństwie do Androida, mniej narażony na ataki obcych złośliwych aplikacji. Tak naprawdę do tej funkcjonalności i całego NFC mogłyby mieć dostęp tylko aplikacje dostarczone przez Apple.

Wprowadzenie iPayments zrewolucjonizowałoby nasze podejście do zakupów. Płatność telefonem, z niszowej i postrzeganej jako ryzykowna metody płatności, mogłaby stać się powszechną czynnością. Jej sukces opierałby się między innymi na uproszczeniu obecnego już dziś systemu płatności przy pomocy NFC. Wyeliminowanie poszczególnych etapów doładowywania dodatkowych kart, czy wymiany karty SIM u operatora z pewnością zachęciłoby wielu do skorzystania z tej funkcji.

Obawiam się jednak, że w tym roku nie będzie nam dane skorzystanie z iPayments, ale już we wtorek może zostać zapowiedziany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*