Zakupy w chmurze

Nie znam człowieka, który by nie gromadził wokół siebie rzeczy. Poprzedni ustrój wpłynął na moje i wcześniejsze pokolenia do tego stopnia, że zbieraliśmy rzeczy zupełnie bezsensowne. Czasami były to śmieci, jak kapsle, kolorowe karteczki, czasami z pozoru bardziej użyteczne przedmioty jak setki długopisów kolekcjonowane przez moją mamę. Tę chorobliwą skłonność do chomikowania każdy zbieracz usprawiedliwia swoimi zainteresowaniami. Przedmioty, które nas otaczają, pokazują jacy jesteśmy. Spotkałem się nawet z opinią, że jeśli człowiek nie ma w domu żadnych książek, to bardzo źle świadczy o jego intelekcie.

Gdy pojawił się internet, to zbieractwo przeniosło się do przestrzeni wirtualnej.

Przez lata, zarówno w rodzinnym domu, jak i u znajomych spotykałem się z różnorodnymi kolekcjami muzycznymi czy filmowymi na co raz nowszych nośnikach. Gdy pojawił się internet, to zbieractwo przeniosło się do przestrzeni wirtualnej. Dyski w komputerach zapełniły się kolekcjami multimediów. Szybki i łatwy dostęp do nieograniczonej ilości, niekoniecznie legalnych dóbr kultury spowodował, że kolekcjonowanie tych niematerialnych rzeczy straciło jakąkolwiek wartość. Wiele osób uważa, że jeśli mają za coś zapłacić, to chcą aby miało to postać fizyczną, aby można było tego dotknąć, czy postawić na półce. Sam kilka lat temu pukałem się w głowę na myśl o ludziach, którzy za rzeczywiste pieniądze kupują wirtualne przedmioty w grach.

Gdy teraz patrzę wstecz, to sam siebie nie poznaję, gdyż w ciągu ostatnich kilku lat zupełnie zmieniło się moje podejście do posiadania. Niemal całkowicie przerzuciłem się na zakupy wirtualne.

Muzyka

Poza kilkoma artystami, których płyty kolekcjonuję od wielu lat, staram się robić zakupy w iTunes store.

Zaczynając od muzyki – każdą zakupioną płytę audio do tej pory zgrywałem do iTunes. Wiązało się to zatem z dodatkowymi czynnościami, a ostatecznie fizyczny nośnik zajmował tylko miejsce na półce i zbierał kurz. Poza kilkoma artystami, których płyty kolekcjonuję od wielu lat, staram się robić zakupy w iTunes store. Jedno kliknięcie i niemal natychmiast mogę zacząć słuchać zakupionej muzyki. Preordery w dniu premiery automatycznie lądują na moim komputerze i telefonie. Nie muszę jeździć do sklepu, zgrywać płyty i synchronizować jej z telefonem. Dzięki usłudze iTunes Match (24,99 EUR/rok) przechowuję w chmurze całą moją kolekcję muzyczną, również tę część zgraną z płyt audio i mam do niej dostęp w całości z dowolnego miejsca poprzez iPhone’a czy iPada.

Oprócz tego od ponad roku równolegle korzystam także ze Spotify Premium (19,99 PLN/miesiąc). Traktuję tę usługę jako radio oraz odsłuch albumów przed zakupem w iTunes. Głównie używam jej na telefonie podczas podróży samochodem pomiędzy domem a pracą, dlatego w moim przypadku wersja darmowa, ze względu na swoje ograniczenia, zupełnie się nie sprawdza. Mamy również w domu do jednego z abonamentów z Orange, dołączoną usługę Deezer Premium i to uzupełnia mi braki w bibliotece Spotify.

Filmy

… rozdzielczość HD wg Apple w Polsce to wciąż maksymalnie 720p.

Niestety z cyfrową dystrybucją materiałów wideo nie jest już tak kolorowo. W naszym kraju dostępne jest kilkanaście serwisów VOD, w których przeważnie do 10 PLN możemy wypożyczyć pojedynczy film. Problemem jest to, że w większości nie za bardzo jest z czego wybierać. Brakuje mi takiego miejsca, w którym jak w tradycyjnej wypożyczalni filmów byłyby dostępne produkcje od wszystkich dystrybutorów. Kolejną rzeczą, która mnie zniechęca jest jakość, gdyż przeważnie materiały dostępne są w rozdzielczości zbliżonej do DVD. Nowości chciałbym oglądać chociaż w 1080p, nawet jeśli podniesie to nieznacznie cenę wypożyczenia. Jeśli chodzi o kupowanie filmów w postaci cyfrowej to praktycznie zostaje tylko iTunes store i od niedawna Google Play. Ceny nie różnią się zbytnio od cen płyt Blu-ray, a rozdzielczość HD wg Apple w Polsce to wciąż maksymalnie 720p. Przy takim stanie rzeczy za każdym razem wybieram wyraźnie lepszą jakość w zbliżonej cenie, czyli fizyczny nośnik. Chciałbym zobaczyć w Polsce serwis na miarę Netflixa, w którym zaczęły pojawiać się już filmy w 4K. Z pewnością w końcu się takiego doczekamy.

Oprogramowanie

Prawdziwą rewolucją mojego myślenia było przestawienie się na model subskrypcji.

Jeśli chodzi o oprogramowanie, to z przestawieniem się na cyfrową dystrybucję nie miałem większych problemów. Zawsze zdecydowaną większość małych programów zakupowało się płacąc kartą w sklepach internetowych ich producentów. Te droższe, o ile były dostępne, kupowałem w tradycyjnych sklepach ze względu na zwykle atrakcyjniejsze ceny. Wprowadzenie App Store na iPhone OS, a później Mac App Store na Mac OS X pokazało jak łatwe może być wyszukiwanie nowych programów. Prawdziwą rewolucją mojego myślenia było przestawienie się na model subskrypcji. Żyłem w świadomości, że lepiej jest raz zapłacić więcej i móc używać danego produktu tak długo, jak będę chciał pracować na zakupionej wersji. Co prawda opłacałem już kiedyś abonament (25 USD/rok) za webowy edytor grafiki Picnik, ale ze względu na wciąż dodawane nowe funkcje i efekty, taka cykliczna niewielka opłata wydawała mi się w pełni uzasadniona. Zresztą do dziś od czasu do czasu korzystam z nowego produktu stworzonego przez jego twórców – PicMonkey (33 USD/rok). Bardzo broniłem się, o czym pisałem w zeszłym roku, przed subskrypcją Adobe Creative Cloud. Jednakże pod koniec zeszłego roku zupełnie zmieniłem zdanie przesiadając się na ich pakiet dla fotografów zawierający Photoshopa i Lightrooma (11,06 EUR/miesiąc), który bardzo mi się spodobał. Po ponad pół roku widzę, że w tej stałej opłacie mam zagwarantowany nieustanny rozwój programu, a nowe funkcje nie są odkładane na kolejną „dużą” płatną aktualizację jak to miało miejsce w ubiegłych latach. Ciekawostką jest to, że spotkałem się z wyobrażeniem na temat Office 365 czy też Creative Clouda, że wymagają one do pracy ciągłego dostępu do internetu i są to programy obsługiwane przez przeglądarkę. Oczywiście tak nie jest, są to normalne wersje instalowane na dysku twardym, działają offline i jedynie raz na 30 dni powinniśmy się połączyć z internetem w celu weryfikacji naszej subskrypcji.

W przyszłości tego typu model będzie wiodący, gdyż programy wraz dodatkowymi funkcjami, takimi jak synchronizacja między urządzeniami, przechowywaniem danych online, stają się kompletnymi usługami, które wymagają stałego rozwoju, a co za tym idzie nakładów finansowych ze strony ich twórców, również na utrzymanie infrastruktury.

Gry

… w czasie promocji zdarza mi się kupować gry, w które nigdy nie zagram.

Nigdy nie byłem zapalonym graczem, przeszedłem kilka gier, jednak zazwyczaj zbyt szybko się nimi nudziłem i w zasadzie rzadko kiedy wracałem do poszczególnych pozycji. Chyba jak każdy geek mam konto na Steamie i w czasie promocji zdarza mi się kupować gry, w które nigdy nie zagram. Ostatnio stałem się posiadaczem Playstation 4 i w tym przypadku moje podejście do zakupu gier jest zdecydowanie odmienne niż w przypadku pozostałych multimediów. Wolę kupić grę na nośniku fizycznym, gdyż zawszę mogę ją sprzedać lub wymienić się z kimś na inną. Oczywiście pokusiłem się na drobne zakupy w Playstation Store. Na dniach kończy mi się darmowy okres próbny subskrypcji Playstation Plus i zastanawiam się czy warto ją opłacać regularnie.

Książki

… możliwość subskrypcji książek stała się wybawieniem, gdyż moje mieszkanie zaczęło w nich tonąć.

Elektroniczna forma zakupu wszystkich wcześniej wymienionych rzeczy jest dla mnie po prostu praktyczna, ale możliwość subskrypcji książek stała się wybawieniem, gdyż moje mieszkanie zaczęło w nich tonąć. Po podliczeniu rocznych wydatków w ubiegłych latach okazało się, że na książki wydawaliśmy z domowego budżetu około 2500 PLN rocznie. Od ponad roku korzystamy z serwisu Legimi, który za stałą opłatą (19,99 PLN/miesiąc) umożliwia „wypożyczanie” ebooków. Działa to na podobnej zasadzie jak Spotify. Początkowo baza dostępnych książek była dość skromna, jednakże w kolejnych miesiącach co raz więcej wydawnictw przekonywało się do tej formy. Obecnie dostępne są tam pozycje od czołowych wydawców, nawet w dniu premiery. W związku z tym zakup książek w naszym domu drastycznie się zmniejszył i na półkę trafiają tylko książki ukochanych autorów. Zanim pojawiło się Legimi myśleliśmy o przerzuceniu się na ebooki, ale ceny ebooków w regularnej ofercie nie są aż tak konkurencyjne w stosunku do książek. Z kolei ja jestem typem czytelnika, który jeśli chce coś przeczytać to natychmiast, a nie kiedy będzie na to promocja.

Jak już jesteśmy przy czytaniu to warto wspomnieć o czasopismach. Regularnie prenumeruję kilka gazet na iPadzie i w tym przypadku zazwyczaj wersja cyfrowa jest tańsza od tej papierowej.

Jak siadałem do pisania, to nie sądziłem, że aż tyle tego wyjdzie. W ogólnym rozrachunku wydaje mi się, że cyfrowa dystrybucja daje dużą swobodę i wygodę. W niektórych przypadkach odnotowałem w moim budżecie znaczne oszczędności, ale przede wszystkim zaoszczędziłem mnóstwo miejsca i pozbyłem się potrzeby chomikowania.

Jeśli chodzi o płatne treści w internecie, subskrypcje to jest dopiero początek długiej drogi i przede wszystkim trzeba zmienić mentalność ludzi. Przykre jest to, że gdy rozmawiam na ten temat z ludźmi to często patrzą na mnie jak na wariata. Otwarcie przyznają się, że przecież to wszystko można za darmo ściągnąć z Internetu, więc po co ja za to płacę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*