iPad mini – do zakochania jeden krok

Po prezentacji iPada mini nie byłem przekonany do tego produktu. W iPhone oraz dużym iPadzie mam ekran Retina. Wciąż uważam, że iPad mini to pod tym względem krok wstecz. Pomijając już samą rozdzielczość i związaną z tym pikselozę1, to mini zdecydowanie gorzej stoi z odwzorowaniem kolorów2. Czytając opinie innych upewniałem się w swoim przekonaniu.

Po pierwszym kontakcie z iPadem mini mam zupełny mętlik w głowie. Sam już nie wiem, czy go chcę, czy nie. Urzekły mnie jego wymiary i waga, chce się go mieć, jest zajebisty. Niesamowicie poręczny, można go swobodnie trzymać jedną ręką. Myślę, że najbardziej wpływa na to połowę mniejsza waga. Wreszcie zrozumiałem ten zachwyt wszystkich osób, które nie były posiadaczami iPada trzeciej generacji, dla nich jest to urządzenie idealne. Jedynym, co wciąż mnie powstrzymuje przed zakupem jest jego wyświetlacz. Już przeżyłbym tą mniejszą rozdzielczość, bo wygląda to zdecydowanie lepiej niż w iPadzie pierwszej i drugiej generacji, ale wciąż pozostaje temat kolorów. Nie wyobrażam sobie na chwilę obecną pozbycia się mojego dużego iPada, uwielbiam oglądać na nim fotografie i te idealnie gładkie fonty.

Nie mniej jednak, zacząłem poważnie rozważać zakup iPada mini3 jako urządzenia z którego mógłbym korzystać poza domem. Dużego używałbym w domu, mogąc w pełni oddawać się przyjemności płynącej z obcowania z jego doskonałym wyświetlaczem. Naprzemienne używanie ułatwiłby iCloud, za sprawą którego z czasem coraz więcej aplikacji będzie się między nimi synchronizowało. Wydaje się, że byłoby to bardzo sensowne rozwiązanie, lecz w tym miejscu pojawia się kolejna obawa. Jeśli kupię iPada mini, to czy nie będzie tak, że całkowicie przestanę korzystać ze swojego lepszego dużego iPada. To chyba najbardziej powstrzymuje mnie przed zakupem. Wiem jedno, że jeśli Apple wypuści iPada mini z Retiną, to będzie to w dużej mierze wyrok śmierci dla dużego iPada. Z tego powodu najprawdopodobniej obecny iPad mini nie otrzymał jeszcze takiego wyświetlacza.
Apple z pewnością chciałoby jeszcze przez jakiś czas utrzymać sprzedaż dużych iPadów. Już teraz widac, że zmiany wnoszone przez każdą kolejną generację stają się coraz bardziej marginalne i oczywiste jest, że w końcu ich sprzedaż spowolni. Ten proces już się rozpoczął, co widać obecnie po sprzedaży iPada czwartej generacji. Niewiele osób dla samego procesora postanowiło przesiąść się z trójki. W najbliższym czasie nie będzie żadnych rewolucji, a jedynie kolejne ewolucje.

Jeśli nawet iPad mini otrzyma wkrótce wyświetlacz Retina, choć niekoniecznie z tak doskonałym odwzorowaniem barw, to podejrzewam, że procesorem go napędzającym będzie A5X w nowszej technologii lub A6X, podczas gdy duży iPad znów będzie o krok do przodu. Apple będzie chciało jak najdłużej utrzymać ten podział na iPada mini dla zwykłych śmiertelników do konsumpcji treści oraz dużego iPada dla wymagających i kreatywnych. Tak jak obecne MacBooki Pro z Retiną – mniejszy, mobilniejszy, słabszy oraz większy, znacznie wydajniejszy z dedykowaną kartą graficzną.
Będziemy więc przekonywani, że w pewnych zastosowaniach większy iPad jest wciąż atrakcyjniejszy pod wieloma względami.

Po ochłonięciu zdecydowałem, że narazie nie będę się „rozwodził” z moim obecnym iPadem i postaram się powstrzymać od zakupu mini. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższego roku mini otrzyma wyświetlacz Retina. Bardzo chciałbym, aby był to wyświetlacz wykonany w technologii znanej z iPhone 5 z niemal idealnym odwzorowaniem barw, a nie Retina starszego typu z iPhone 4/4S.


  1. postrzępione krawędzie fontów 

  2. iPad (trzeciej i czwartej generacji) pokrywają 100% sRGB, iPad mini 62% 

  3. oczywiście w wersji LTE 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*