Z telefonami firmy Apple obcuję już od prawie 3 lat, pierwszą generację iPhone 8GB upolowałem wprost z USA. Po polskiej premierze skusiłem się na kolejny – iPhone 3G 16GB w bardzo okazyjnej cenie. W zeszłym roku z końcem października wygasł mi dwuletni cyrograf z siecią Orange, długo się zastanawiałem nad kolejnym smartfonem. Zapragnąłem czegoś świeżego, lansiarskiego i przede wszystkim haj-definiszon. iPhone 3GS nie spełniał tych wymagań, stary design, stary wyświetlacz. Rozważałem też wybór różnych androidowych zabójców iPhone’a. Niestety wszystkie mają tę samą wadę – fragmentację, producent ma jednocześnie w ofercie kilkanaście telefonów i po kilku miesiącach można jedynie pomarzyć o oficjalnej aktualizacji. Także po prezentacji czwartej osłony gadżetu z jabłkiem, oczywistą oczywistością stało się, że nadal zostanę wierny wujkowi Stefanowi, a nową zabawkę zdobędę jak tylko pojawi się u rodzimych operatorów.
Zakup
Po publikacji cenników przez polskich operatorów oferta Ery wydawała mi się najatrakcyjniejsza. W planach był zakup 2 telefonów, jeden dla mnie „na firmę”, drugi dla mojej narzeczonej, po uprzedniej sprzedaży poprzednich modeli. W dniu premiery obserwując komentarze odnośnie słabej dostępności, zdecydowaliśmy, żeby jednak pojechać do wrocławskiej Magnolii po telefon dla niej. Pani z punktu powiadomiła nas, że telefon był dostępny zaledwie w ilości 2 sztuk i została jej ostatnia sztuka. Zostaliśmy także poinformowani, że musimy się spieszyć, gdyż na ten aparat wymagana jest indywidualna zgoda od centrum weryfikacyjnego Ery, w przypadku gdy osoba chcąca dokonać zakupu nie widnieje w ich bazie klientów i może być wymagana kaucja w wysokości 700 PLN?! Zaznaczam, że interesowała nas opcja przeniesienia numeru z Plusa i 2 letniego kontraktu (140 PLN miesięcznego abonamentu, 989 PLN za aparat). Po przesłaniu wymaganych dokumentów do centrali, otrzymaliśmy odpowiedź, że kaucja jest jednak wymagana. Sytuacja była absurdalna chociażby ze względu na powagę instytucji, w której jest zatrudniona moja narzeczona i jakby nie patrzeć jej miesięczne zarobki powyżej średniej krajowej. Kaucji 700 PLN nie mieliśmy zamiaru zapłacić, na szczęście udało się ją pominąć przedstawiając potwierdzenia przelewów za rachunki w Plusie z ostatnich kilku miesięcy.
Po weekendzie postanowiłem uderzyć z kompletem dokumentów do salonu Ery po drugiego dla siebie. O ile z telefonem dla mojej wybranki poszło całkiem sprawnie, to w moim przypadku pojawiły się straszne przeszkody. Początkowo, tak jak ona, chciałem podpisać umowę w Erze, ale na firmę. Niestety po przedstawieniu kompletu dokumentów w postaci zaświadczeń o nadaniu numerów NIP, REGON, wpisu do ewidencji, dowódu osobistego, potwierdzeń przelewów z mojego konta za telefon w Orange oraz 1000 PLN w gotówce na aparat, dla Ery nadal byłem niewiarygodnym klientem i żądano ode mnie dodatkowej kaucji w wysokości 2000 PLN?! Pomijając, że na telefon miałbym czekać nieokreślony czas.
Uderzyłem więc do pobliskiego salonu Orange z nadzieją, że tam się uda. Telefon otrzymałem od ręki pomimo tego, że salon znajdował się w małym miasteczku na zadupiu. Przedstawiłem te same dokumenty co w Erze i nie chcieli ode mnie żadnej KAUCJI. Pracownik zaproponował mi ofertę zbliżoną do internetowej i wróciłem do domu biedniejszy o prawie 1000 zł, ale za to jako szczęśliwy posiadacz nowego gadżetu ;)
Wrażenia z użytkowania
Przesiadka z 2G/3G na 4 generacje to przede wszystkim pozytywny szok ze względu na wyświetlacz „retina”, który daje niesamowicie ostry obraz, bałem się, że potnę sobie o niego palce ;) Kolejnym argumentem za przesiadką jest znacznie szybszy procesor i czterokrotnie więcej pamięci RAM. Chociaż dla warstwy aplikacji jest to prawie dziesięciokrotnie, gdyż mój iPhone 3G miał zwykle zaraz po restarcie 35-40MB wolnej pamięci, iPhone 4 ma jej około 370MB. Aplikacje uruchamiają się o wiele szybciej i multitasking również działa z prędkością światła, broniłem Backgroundera, ale teraz mam porównanie i widzę jak beznadziejnie to chodziło na 3G. Przez prawie 3 miesiące użytkowania nie zauważyłem, żeby chociaż raz się przymulił, jak to miało miejsce często w 3G, że na 2-3 sekundy potrafił się podwiesić np. podczas pisania. Kolejną nowością dla mnie jest kamera z AF i trybem Macro, bardzo przydatne, jak zechcemy sfotografować np. wizytówkę. Jakość nagrywanych filmów HD (720p) przy dobrym oświetleniu jest dość przyzwoita, jednakże przy sztucznym świetle to masakra, nie nadaje się wg mnie do jakichkolwiek publikacji. Mam porównanie z amatorską kamerą Sony HDR-XR520VE (1080i), która można powiedzieć, że daje obraz praktycznie bez szumów. To samo dotyczy zdjęć, w dzień spoko, przy słabym świetle masakra. Wracając do zmian, to wyraźnie poprawiono czas pracy na baterii, uczciwie można powiedzieć, że w średnim użyciu trzyma 2 doby. W planie taryfowym od Orange dostałem 2GB transferu, posiadając Wifi w domu nie wykorzystuję raczej więcej niż 300MB, więc obecnie iPhone służy mi również jako awaryjny dostęp do internetu dla laptopa. Trzeba przyznać, że osiągi są lepiej niż zadowalające – 5Mbit download/2Mbit upload. Wysyłanie jest szybsze niż na domowym łączu, więc czasami jak potrzebuję wysłać większy załącznik to podpinam iPhone’a.
Problemy z zasięgiem
Każdy kto się chociaż trochę interesuje gadżetami na pewno słyszał o problemach z zasięgiem w iPhone 4. Cała ta sprawa dotycząca zasłaniania anteny poprzez „ucisk śmierci” nie dotyczy osób używających jakiegokolwiek etui. Najwięcej do powiedzenia mają oczywiście ludzie, którzy nie mieli wcale styczności z tym aparatem. Uważam, za głupotę specjalne zasłanianie anteny, aby pokazać światu, że zasięg spada. Taki efekt występuje w każdym telefonie.
Mój problem z zasięgiem w Orange nie był związany z „uciskiem śmierci”, zrywaniem połączeń i innymi często opisywanymi sytuacjami. iPhone tracił łączność z siecią Orange, ale w taki sposób, że na wyświetlaczu nie pojawiały się komunikaty typu „Brak sieci” czy „Szukam sieci”. Widoczna była nazwa sieci „Orange” oraz „3G” lub „E” w zależności od wł/wył opcji 3G w menu, brak natomiast kresek zasięgu (5 podkreśleń). Efekt tego był taki, że nie mogłem wykonywać połączeń, do mnie również nie można było się dodzwonić („Abonent jest poza zasięgiem sieci”). Natomiast połączenie z internetem DZIAŁAŁO! (zarówno po 3G jak i po EDGE). Aby przywrócić połączenia głosowe nie pomagało ani wł/wył trybu samolotu, ani ręczne wskazywanie sieci czy też wł/wył trybu 3G. Pomagał jedynie restart telefonu. Zasięg znikał sam, gdy telefon leżał na półce jak również gdy miałem go w kieszeni, nie pomagało wyjście na zewnątrz (gdzie powinien być znacznie silniejszy sygnał niż w domu). Próbowałem wyciągać kartę microSIM przy włączonym telefonie, wyskakiwał komunikat „Brak karty SIM”, po ponownym jej włożeniu, telefon odszukiwał sieć, ale nadal tylko internet był aktywny. W akcie desperacji postanowiłem zrobić Jailbreak, zainstalować UltraSnow i potestować z kartami innych sieci. Włożyłem przyciętą kartę Tak-Tak (nadal bez restartu telefonu), została rozpoznana natychmiast i wrócił zasięg (4 kreski). Z kartą Ery problem nie występował. Zrobiłem taki test, że udałem się w mieszkaniu w miejsce gdzie było najgorsze wskazanie zasięgu, zasłoniłem dokładnie antenę, pokazało „Brak sieci” odsłoniłem antenę i momentalnie wrócił zasięg. Na forum MyApple.pl, ktoś napisał, że z kartami microSIM w Orange są problemy. Poleciałem na stację benzynową po prepaid Orange, przyciąłem i wsadziłem do telefonu. Na Orange był mniejszy zasięg niż na Erze – średnio około 3 kresek. Przeprowadziłem test z zakrywaniem anteny, zniknął zasięg i tak jak na Erze po odsłonięciu natychmiast powrócił w pełni. To samo zrobiłem również dla felernego microSIMa i niby tak samo, też wrócił. Postanowiłem zostawić kartę microSIM w środku na 1-2 dni, aby zaobserwować czy problem nadal występuje, gdyż minęło już kilka dni. Po nocy z kartą microSIM znów rano nie miał zasięgu, wsadziłem prepaida. Pierwsza noc z prepaidem i telefon nie zgubił zasięgu! Testowałem łącznie przez 3 doby na prepaidzie (Orange Free – żeby za internet za dużo nie płacić w ramach testów), a wyżej opisana sytuacja nie powtórzyła się ani razu. Następnie włożyłem swoją kartę microSIM i wykonałem telefon do biura obsługi, opisałem konsultantce cały problem. Zaproponowała mi zmienić na 2G, powiedziałem, że to nie jest rozwiązanie bo na prepaidzie zjawisko nie występuje, a ja chce korzystać z 3G. Zapytałem o możliwość wymiany karty na zwykły SIM, potwierdziła, że w salonie zrobię to od ręki i jeśli wymiana będzie w ramach reklamacji to nie zapłacę za nią (normalnie 60 zł). Co ciekawe jak tylko skończyłem rozmowę, postanowiłem wykonać następne połączenie, niestety w tym czasie telefon zdążył już zgubić zasięg :/
Udałem się do salonu w celu wymiany karty, poprosiłem o zwykłą kartę bo z tymi microSIMami są problemy, panie nie robiły żadnych problemów. Okazało się, że styki na nowej karcie są bardzo duże, musiałem je trochę przyciąć z góry, na szczęście chip był standardowy, bo karty nie uszkodziłem. Na nowej karcie nie mogłem wyłączyć kodu pin (bo się nie da) – no trudno. Niestety w drodze powrotnej powtórzył się znów ten problem, telefon zgubił zasięg (na nowej karcie SIM 3G) :/
Z moich badań wynikło, że nie była to wina telefonu, bo z inną kartą SIM tego samego operatora wszystko działało dobrze na 3G i nie gubił zasięgu. Nie była to też wina karty microSIM, bo po wymianie na „zwykłą” kartę problem nadal się powtarzał. Problem zdecydowanie leżał po stronie sieci, ale nie był to problem jednego nadajnika, bo 40 km dalej również występował, no i z jednymi kartami było OK, a z innymi nie. Zgłosiłem problem do Orange, postanowiłem, że nie dam się przekonać na rozwiązanie niekorzystania z 3G. Temat był analizowany przez Orange’owych techników ponad 2 tygodnie. Gdy piłeczka była po ich stronie telefon przestał nagle gubić zasięg i podejrzewam, że coś zmienili w konfiguracji. Inne osoby raportowały mi, że u nich także problem ustąpił. W końcu w ramach rekompensaty otrzymałem upust w wysokości 25 zł dla następnej faktury, niewiele, ale chociaż zwrot kosztów wizyty w salonie i tych prepaidów, które zakupiłem na testy. Spodziewałem się tego, że nawet jeśli jest to ich wina, to nie przyznają się. Ciesze się, że sprawa się zakończyła w taki sposób, że problem się rozwiązał sam. Mogło być tak, że Orange by się wypiął, a mi pozostałaby jedynie zmiana aparatu.
Minęło pół roku, problemy z zasięgiem nie występują. Jedyny problem to, że padła nam jedna z ładowarek, czekam na rozpatrzenie reklamacji w Orange. Z telefonów jesteśmy zadowoleni. Przewaga Orange nad Erą jest taka, że połączenia do Play są rozliczane w ramach pakietu minut.